niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 2

   Gdy pociąg zatrzymał się wreszcie, Nicole porwała swoją walizkę i wyszła na zatłoczony korytarz. Zaczęła przepychać się przez tłum do wyjścia.
- Gdzie tak pędzisz? - Usłyszała za sobą znajomy, dziewczęcy głos. Odwróciła głowę. Ujrzała niską, brązowowłosą szóstoroczniaczkę.
- Cześć, Sophie. - Uśmiechnęła się mimowolnie. - Gdzie twoja walizka?
Ślicznotka wzruszyła ramionami.
- Pewnie wziął ją jakiś przymuł - powiedziała, jakby to było normalne.
  Rudowłosa skinęła głową i zaczęła wypatrywać Rogera. Sophie pociągnęła ją za rękę i poprowadziła do jednego z wozów. Usadowiły się wygodnie. Nicole rzuciła okiem na górujący nad nimi Hogwart. Wyglądał pięknie na tle zachodzącego słońca. Wozy ruszyły po wydeptanej drodze.
- Neville*, nie widziałeś Rogera... albo Luny? - Rudowłosa zwróciła się do czarnowłosego, pulchnego chłopaka zajmującego miejsce obok niej. Pokręcił przecząco głową. Nicole westchnęła cicho i oparła głowę na ramieniu. Droga wydawała się ciągnąć w nieskończoność. Wszyscy milczeli, na próżno szukając tematów do rozmów. Gdy zajechali wreszcie pod wielką bramę Hogwartu, powitała ich Minerwa McGonagall**. Oczywiście był też z nią wredny duszek irytek, który oblewał wchodzących do środka uczniów lodowatą wodą. Wicedyrektorka na próżno starała się go odgonić. Uczniowie sprintem wbiegali do zamku, by uniknąć niemiłego spotkania z duszkiem. Nicole zerwała się do biegu. Niestety Sophie była zbyt wolna. Iryś wylał wiadro wody prosto na nią. Rudowłosa wybuchła śmiechem.
- Bardzo zabawne - prychnęła przemoczona do suchej nitki koleżanka. Już sięgała po różdżkę, by pokazać wrednemu poltergeistowi, kto tu rządzi, ale Nicole powstrzymała ją w samą porę.
- Nie warto - szepnęła i ruszyła korytarzem. Brunetka pognała za nią. Gdy doszły do Wielkiej Sali Sophie pomachała Nicole i skierowała się do stołu Gryffindoru. Dziewczyna rozejrzała się po sali. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Podskoczyła.
- Spokojnie. - Odwróciła się i zobaczyła roześmianego Rogera. - Wszędzie cię szukałem - dodał, gładząc jej falowane włosy. Pociągnęła go do stołu Ravenclawu.
- Jechałam z Sophie i Nevillem.
- Bomba. Nie chcesz wiedzieć z kim ja...
Zajęli miejsca koło siebie. Gdy Tiara Przydziału*** zaczęła wygłaszać jakąś bezsensowną mowę, na sali zapadła cisza. Nicole zaczęła rozglądać się nerwowo, wypatrując Luny. Tej jednak nigdzie nie było. Jak tylko na półmiskach pojawiło się jedzenie, drzwi Wielkiej Sali otworzyły się z hałasem. Do pomieszczenia wszedł chwiejnym krokiem Harry Potter a za nim... Luna. Nicole zerwała się z miejsca i podbiegła do przyjaciółki. 
- O matko. Gdzie ty byłaś? Nic ci się nie stało? 
- Spoko. Nic mi nie jest. - Luna uśmiechnęła się słabo. 
Dołączyły do Rogera, który konsumował właśnie pysznie wyglądający budyń. 
- Nic nie zastąpi żelków - westchnął teatralnie. 
Dziewczyny parsknęły śmiechem.
***
 - Nie wierzę, że już jutro zaczynają się zajęcia. Jestem totalnie wykończona - wymamrotała Luna, wspinając się po schodach do salonu wspólnego Ravenclawu. 
- Nie marudź. - Nicole wlokła się za nią. 
Ruszyły w stronę zachodniej wieży. Gdy dotarły na miejsce, Luna szybko uporała się z zadaną jej zagadką i dziewczyny weszły do środka. Pokój wspólny był obszerny i okrągły. Na przeciw drzwi stał wielki posąg z białego marmuru przedstawiający Rowenę Ravenclaw. Nicole uwielbiała na niego patrzeć. Na granatowym dywanie w złote i srebrne gwiazdki stały stoliki i fotele. Za oknami rozpościerał się piękny widok na góry. Luna ruszyła w stronę schodów prowadzących do sypialni dziewcząt. Nicole pognała za nią. Wybrały dwa łóżka przy oknie. Wsunęły walizki pod łóżka i opadły na miękki materac. Nie minęło kilka minut, a obie chrapały już głośno. 
------------------------------------------------------------
Oto drugi rozdział. Nawet fajny, ale sami oceńcie. Przyjmę każdą krytykę :). Zapraszam do głosowania w ankiecie na mikołajkowy "prezent". Od razu mówię, że jeśli wygra mini rozdział nie będzie on raczej związany ze świętym Mikołajem tylko może z wyjściem do Hogsmeade. Jeszcze pomyślę chociaż mam już mało czasu. Liczę, że skomentujecie <3.  

Dziękuję za poprawienie błędów, Vanes


Neville Longbottom

Różdżka: 13 cali, włos jednorożca 
Patronus: sokół
Zwierze: żaba
Ulubiony przedmiot: zielarstwo
Dom: Gryffindor 
Najlepszy przyjaciel: ---
Dziewczyna: ---
Pochodzenie: czystej krwi
Bogin: profesor Severus Snape
Wygląd: czarnowłosy szóstoroczniak.
Opis: Neville'a wychowywała dosyć surowa babcia ponieważ jego rodzice przez trwałe uszkodzenie mózgu przebywali w szpitalu. Należy do Gwardii Dumbledore'a.